4 przerażające nawiedzone historie szkolne

Zaktualizowano 22 stycznia 2019 r.

Szkoły każdego rodzaju i w każdej lokalizacji mogą być tak samo nawiedzony NS domy , zamki i pola bitew. Może bardziej. Czasami krążą legendy o uczniach, nauczycielach i personelu, którzy tam zginęli, prawdopodobnie wyjaśniając nawiedzenia… ale czasami nie.



Oto cztery prawdziwe historie nawiedzonego przedszkola, gimnazjum i internatu, w których będziesz sprawdzać za każdym rogiem i na każdym korytarzu.

Mały duch przedszkolny czeka na rodziców

Przez wiele lat CV pracował w przedszkolu i wielokrotnie słyszał opowieści o duchu małego chłopca, który czasami się tam pojawiał. Na przykład, gdy kilka dzieci czekało na zewnątrz, aż rodzice je zabiorą, stał wśród nich, myląc personel, ile dzieci faktycznie tam jest.





CV był sceptycznie nastawiony do tych historii - dopóki przyjaciel nie miał bezpośredniego doświadczenia z małym duchem. Tego wieczoru CV, koleżanka i jej mąż byli w szkole, pomagając przygotować przedszkole na nowy rok szkolny. Było około godziny 20:00. kiedy mąż przyszedł z zewnątrz i powiedział, że widział tam małego chłopca. Próbował z nim porozmawiać, ale nie otrzymał odpowiedzi. Założył, że to syn jednego z współpracowników i powiedział jej, że powinna mieć na niego oko, ponieważ na zewnątrz robi się ciemno i zimno.

Współpracownik po prostu spojrzał na niego z zakłopotaniem i powiedział, że nie wie, o czym mówi. Mężczyzna spojrzał w stronę drzwi na zapleczu, gdzie stało dziecko patrząc na niego, i ponownie zapytał współpracownicę, dlaczego pozwala synowi biegać na zewnątrz w zimnie i ciemności. Teraz nieco zirytowana współpracowniczka odpowiedziała, że ​​nie przywiozła ze sobą syna. Gdy mężczyzna ponownie spojrzał w stronę drzwi, dziecka już nie było.



Jakiś czas później w szkole zainstalowano system alarmowy z monitoringiem wideo. „Pewnego dnia reżyser zadzwonił do niektórych współpracowników, aby powiedzieć im, że mają coś na taśmie”, C.V. mówi. „Właściwie złapali nagranie, jak drzwi do pokoju dziecinnego otwierają się bardzo powoli… a potem zamykają – i nikogo tam nie było”. Czas nagrania to 3 nad ranem, a alarm nigdy się nie włączył.

Pies i kula w szkole Kangaroo Inn

W 1993 roku Deb była w klasie 9 w szkole w odległej części Australii. Był marzec, kiedy dni w Australii stawały się coraz krótsze, a pogoda coraz chłodniejsza. Klasa Deb i uczniowie ósmej klasy spędzali noc w szkole.

Szkoła nosiła nazwę Kangaroo Inn, od kilku starych ruin, które znajdowały się w pobliżu. „Skalne ściany i rama okienna to wszystko, co pozostało ze starego zajazdu, zbudowanego i używanego podczas gorączki złota” – mówi Deb. - Podobno chińska para, która prowadziła gospodę, była gdzieś pochowana pod szkołą, ale nikt nie wiedział na pewno.



Deb dostała obowiązek gotowania, grillowania kiełbasek i pasztecików na herbatę. Około 18:30 niektórzy z jej kolegów zeszli, aby zapytać, jak długo będzie trwała herbata. „Gdy gotowałam grilla”, mówi, „usłyszałam szczekanie psa. W szkole nie było psów! Słyszałem szczekanie dochodzące ze środka. Miałem to zbadać, kiedy mały piesek - chyba Jack Russell - wyskoczył ze ściany. Biegał, szczekając, a potem skierował się do pokoju badań technicznych i pobiegł poprzez ta ściana do pokoju.

To nie była dziecięca wyobraźnia. Jeden z nauczycieli, który nocował z dziećmi, wyszedł i zastał psa, którego usłyszał szczekanie. Deb opowiedziała nauczycielce, co zobaczyła, a nauczycielka odpowiedziała: „No cóż, ta szkoła powinna być nawiedzana, ale nie przez psa”.

Kiedy ponownie usłyszeli szczekanie, wszyscy pobiegli na drugą stronę budynku Studiów Technologicznych. Ku ich zdumieniu pies stał połowa w ścianie , szczekanie. „Nie mogliśmy zobaczyć jego ogona ani tylnych nóg” – wspomina Deb. - Kiedy patrzyliśmy, kula wypłynęła ze ściany, świecąc na zielono. Pies szedł za nim, ciągle szczekając.

W tym czasie trzech innych uczniów i jeszcze jeden nauczyciel byli świadkami tego zjawiska. Potem pies i kula uniosły się w powietrze i zniknęły z pola widzenia na ciemniejącym niebie.

„Nigdy nie widziałam czegoś takiego od tego czasu”, mówi Deb, „ale niektórzy uczniowie klasy 12 podobno wcześniej nagrali nagranie wideo przedstawiające zieloną kulę, około 1988-1989. Ponadto niektórzy nauczyciele zgłaszali, że drżyli za ramiona lub odczuwali przeziębienie, gdy zamykali szkołę późno w nocy, gdy po godzinach lekcyjnych miały miejsce nocowania lub wydarzenia w szkole. Domyślam się, że moja stara szkoła była nawiedzana, ale cokolwiek się działo, nigdy nikogo nie skrzywdziło, po prostu nas przeraziło.

Mały chłopiec w akademiku, który miał przeszłość

Christina chodziła do szkoły z internatem w Ft. Apache w Arizonie w październiku 2006 roku. To był jej pierwszy rok w szkole, ale jedna z jej najlepszych przyjaciółek była tam od trzech lat i miała tam wiele upiornych przeżyć.

Na przykład, pewnego dnia, kiedy przechodziła obok schodów prowadzących na drugie piętro, usłyszała coś, co brzmiało jak śmiech małego chłopca, i słyszała jego kroki idące po schodach. Aby to zbadać, weszła po schodach i spojrzała w dół korytarza, ale nic nie zobaczyła. Sprawdziła wszystkie pokoje na piętrze, ale nikogo nie widziała i nie słyszała.

Kiedy przyjaciółka Christiny wróciła do jej sypialni, spojrzała w lustro w komodzie i zobaczyła bladego chłopca siedzącego na jej łóżku. Ale kiedy się odwróciła, już go nie było. Kiedy Christina weszła do pokoju, jej przyjaciółka opowiedziała jej wszystko, co widziała i słyszała. Opisała małą zjawę jako mającą blond włosy, bladą twarz, ubraną w pasiastą koszulę i wyblakłe niebieskie spodnie.

– Uwierzyłam jej – mówi Christina. „Chciałem zobaczyć tego chłopca-ducha, więc codziennie siadałem na dole schodów przez około godzinę. Przez tydzień nic nie słyszałem, potem się poddałem.

Jednak dwa tygodnie później Christina ma własne spotkanie z chłopcem-duchem. Pewnego ranka właśnie wyszła spod prysznica i poszła do swojego pokoju, żeby odłożyć szampon i ręcznik. „Otworzyłam szafę, żeby powiesić ręcznik na drzwiach szafy”, mówi, „a kiedy miałam zamknąć drzwi, zobaczyłam go – małego chłopca dokładnie takiego, jak opisała moja przyjaciółka”.

Christina i mały duch wpatrywali się w siebie przez chwilę, a potem w mgnieniu oka zniknął. „Nigdy więcej go nie widziałam” – mówi Christina. „Wiedziałem, że w akademiku był kiedyś szpital i było wielu chorych i zmarłych. Powiedzieli, że w pokoju, w którym znajdujemy się z przyjacielem, zmarł na zapalenie płuc mały chłopiec.

Gwiżdżąca zakonnica

Cate była również w szkole z internatem, kiedy miała przerażające doświadczenie. Była to amerykańska szkoła z internatem w Anglii - budynek, którego początki sięgają XVII wieku. Podczas pierwszego roku Cate w szkole jej akademik znajdował się nad starą powozownią dla koni, która została zbudowana w pobliżu głównego budynku szkoły, starej rezydencji. Powozownia sąsiaduje z dziwnym, wysokim budynkiem, który jest jednocześnie dormitorium.

Kiedyś w swojej historii budynek był klasztorem lub klasztorem, w którym kiedyś mieszkały zakonnice.

Pewnej nocy Cate późno spała, kończąc pracę domową. Była około 2:30 i jedna z jej współlokatorek wciąż się uczyła, a druga współlokatorka szykowała się do spania. „Kiedy porządkowałam swoje książki, nagle usłyszeliśmy gwizd dochodzący zza okna naszego pokoju” – mówi Cate. „Okno wychodziło na ogród, który łączył nas ze starym budynkiem klasztornym. Nasz pokój znajdował się cztery kondygnacje nad ziemią, a gwizd brzmiał, jakby dobiegał zza okna, jakby coś tam unosiło się w powietrzu.

Zbyt bojąc się dalej badać, trzy dziewczyny po prostu siedziały i gapiły się w okno, słuchając gwizdów. Po kilku chwilach ustało. „Tej nocy nie było wiatru”, wspomina Cate, „i nie mogliśmy usłyszeć kogoś, kto wyraźnie gwiżdże z ziemi. Poza tym, kto wyszedłby o 2:30 w nocy?

„Opowiadano wiele opowieści, że budynek klasztorny jest nawiedzony przez zakonnicę, która przed wiekami popełniła samobójstwo, skacząc z okna. Czy to ona była za naszym oknem tamtej nocy, gwiżdżąc do nas? Chyba nigdy się nie dowiemy.